Zaloguj | Załóż konto

Pomiędzy tradycją a... chuligaństwem

Śmigus Dyngus czyli lany poniedziałek. To chyba najbardziej "dyskusyjnie miła" tradycja, która wśród jednych budzi śmiech, wśród innych co najmniej zdenerwowanie.

Wszystko zależy oczywiście od tego, czy patrzymy na to z perspektywy żartownisia z wiaderkiem w ręku, czy kogoś komu właśnie wylądowała jego zawartość na głowie. 

Zwyczaj polewania się wodą powoli odchodzi w zapomnienie, jednak w dalszym ciągu możemy spotkać się z nieco szokującymi obrazkami, kiedy to przypadkowi przechodnie stają się ofiarami tej starej słowiańskiej tradycji. Wszystko byłoby wspaniale, gdybyśmy umieli zachować pewien umiar w tej zabawie, jednak ta przypadłość jest raczej rzadka wśród kultywujących śmigusa "w outdoorze". Jeśli ktoś wychodzi na ulicę w lany poniedziałek z jasnym zamiarem polewania wodą wszystkich napotkanych w pobliżu nie bierze ze sobą jajeczka wielkości pisanki ale raczej kilkulitrowe wiaderko. 

Mało który z "dyngusowiczów" wie o tym, że polewanie osób, które sobie tego nie życzą może skończyć się dla niego dotkliwą karą. Najczęściej może to być kara w postaci mandatu opiewającego na kwotę 500 zł - to sytuacja w której przewinienie zostanie potraktowane jako zwykłe wykroczenie. Na tym jednak czasem może się skończyć. W przypadku zakwalifikowania polewania jako naruszenia nietykalności osobistej, oprócz mandatu grozi za to kara nawet roku więzienia. W bardziej ekstremalnych przypadkach kiedy atak na przechodnia spowodował u niego jakieś obrażenia (np. przewrócił się niszcząc sobie ubranie czy kalecząc rękę) sprawa może zostać zakwalifikowana nie jako wykroczenie ale przestępstwo i może zakończyć się nawet procesem cywilnym.

Apelujemy zatem o zdrowy rozsądek i umiar w dyngusowaniu :)